środa, 28 października 2015

czuć. istnieć. wyrażać.

Przez pomyłkę kupiłam kawę w ziarenkach. Dziś pożyczyłam młynek i od godziny moje mieszkanie jest kawiarnią. Pachnie niesamowicie i myślę, że powinnam częściej popełniać podobne błędy przy zakupach. :) Miałam kiedyś sen... Prowadziłam kawiarnię nad brzegiem morza. W środku stało kilka huśtawek, ogromny, stary tapczan i krzywo ciosane ławki, a wokół było mnóstwo książek. Jadłam profiterolki (uwielbiam tę nazwę!) dzieląc się z rudym kotem. Niedaleko siedział pewien mężczyzna bez twarzy... Cóż, był to obraz niemal żywcem wyjęty z powieści Murakamiego - ciekawy, kuszący i nierealny.. ale za to jaki przyjemny :)

Przyszedł również czas na najlepszą książkę tego roku. Właściwie nie myślałam, że tak będzie. Wiedziałam, że czeka mnie przygoda i powolne odkrywanie tajemnicy pewnej rodziny.. ale tak dobrego kawałka literatury z pewnością się nie spodziewałam. 

39. Magdalena Grzebałkowska - Beksińscy - portret podwójny 


Autorka urzekła mnie przede wszystkim niezwykle skrupulatnym przygotowaniem do tworzenia biografii reportażowej. Szczegółowość i ilość przypisów jest naprawdę imponująca. Na ogromny plus zasługuje również sposób opowiadania. Przenosimy się nagle do Sanoka. Później do Warszawy. Razem ze Zbigniewem znajdujemy się w pracowni i czujemy zapach terpentyny. Siedzimy obok Tomasza na ulicy Myśliwieckiej i słuchamy muzyki... Kompletny odlot,  podobnie jak obrazy mistrza.  O Beksińskich wiedziałam wcześniej niewiele. Słyszałam o ich tragicznej śmierci. Podziwiałam niesamowite obrazy. ...i to wszystko. Ksiązkę dostałam od Szymona w ubiegłym roku, ale ponieważ zawsze wpadało mi w ręce coś innego, czekała cierpliwie na półce. Naprawdę warto było sięgnąć po nią właśnie teraz. 









Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna. 
Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna.

Postać ojca i syna. Podobni, a jednocześnie tak bardzo różni. Emocje były dla nich odległą krainą, do której ciężko się dostać. Wrażliwi i skryci. Piękni i tragiczni. 
Podczas spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki opinie były podzielone. Część osób uznała książkę za smutną i przez to mniej atrakcyjną. Ja natomiast, nie uważam, że jest ona smutna, za to z pewnością przejmująca i prawdziwa. Do dziś pamiętam, jak niesamowite wrażenie zrobiły na mnie obrazy malarza, znajdujące się w Sanoku. Mogłam siedzieć tam i patrzeć na nie godzinami. Mają w sobie coś niezwykłego i hipnotyzującego. 

To książka o miłości – o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności – tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale nie wychodzi. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć – życie.

Cieszę się, że nie dodałam tego wpisu kilka dni temu. Ogromnie mnie uderzył wówczas fragment wypowiedzi Zbigniewa dotyczący Tomka : 

To, że ktoś kocha życie, to nie znaczy, że wszyscy kochają życie. On na przykład na pewno nie kochał. On z dużym wysiłkiem woli je kontynuował.

Chciałam dodać wówczas kilka osobistych przemyśleń na temat owej wypowiedzi, ale dziś... dziś tego nie zrobię. (...)

Fragment zatytułowany 'Krótka wiadomość tekstowa'
podobnie jak obrazy Beksińskiego –
wywołuje dreszcze.

Ciemno, prawie noc. Gęsto pada śnieg. Wiesław Banach słyszy wprawdzie, że dostał esemes, ale nie ma czasu szukać w kieszeni komórki, żeby odczytać wiadomość. Nadzoruje załadunek skrzyń z pięciuset pięćdziesięcioma obrazami Zdzisława Beksińskiego, które jeszcze dziś wyjadą z Sanoka do Gdańska na wystawę.
Jest luty, mija rok od śmierci malarza. Mieszkanie na Sonaty 6 sprzedano, obrazy przewieziono do muzeum, ubrania oddano ubogim, colę z lodówek wypito, lodówki po artyście służą teraz muzealnym ochroniarzom. Sprawy artysty zamknięto, konta polikwidowano, rozwiązano umowy z siecią telefonii komórkowej, odcięto telewizję kablową i internet.
Wiesław Banach koło Warszawy przypomina sobie, że dostał krótką wiadomość tekstową. Sięga po telefon, w ciemnej szoferce samochodu mały ekranik oświetla mu twarz na niebiesko. Wiadomość wprowadza go w osłupienie.
Jest krótka: "Zadzwoń”
Została nadana z numeru Zdzisława Beksińskiego.


Polecam. Zarówno tym, którzy interesują się malarstwem, jak i tym którzy mają to kompletnie w dupie. Polecam osobom, którzy słuchali kiedyś audycji Tomka w radiowej Trójce, jak i tym, którzy nigdy o nim nie słyszeli. Polecam tym, którzy kochają życie, jak i osobom, które mają wątpliwości.. ale przede wszystkim polecam tym, którzy mają ochotę na niezwykłą ucztę literacką i emocjonalną. Warto.














1 komentarz:

  1. Przepiękna książka. Pamiętam, że byłam poruszona podczas jej czytania. Beksiński zawsze mnie fascynował. Jego malarstwo (choć nie jestem żadnym znawcą) zachwycało i przerażało jednocześnie, wchodziło gdzieś głęboko. Jego śmierć odbierałam zawsze jako dopełnienie jego życia...

    OdpowiedzUsuń