środa, 21 października 2015

Przyszłość jest dziś




'Powrót do przyszłości' to mój ulubiony film. Właściwie cała trylogia i nie potrafię wybrać ulubionej części. Obudziłam się z nadzieją, że gdzieś tam, naprawdę wylądował dzisiaj Marty McFly - moja pierwsza miłość :) 








Później był McGyver. Widocznie w dzieciństwie miałam słabość do mężczyzn z Mc w nazwisku. Całe szczęście McDonald i McHammer na tej liście się nie znaleźli ;) 

Kasety VHS, na których miałam nagrany 'Powrót...', w niektórych momentach zacinały się od nieustannego przewijania. Musiałam przecież nauczyć się na pamięć piosenek 'Earth Angel' i 'Power of love'. Z podkradzioną z kuchni cukinią zamiast gitary naśladowałam Martyego wykonującego 'Johnny B Goode' :





Z zapartym tchem śledziłam moment kiedy na parking wjeżdżają Libijczycy, chociaż wiedziałam przecież jak ta scena się skończy..  Podobnie było z wieżą zegarową i piorunem.. Tyle emocji bez współczesnych efektów specjalnych.. Ech.. :) Postanowiłam wkrótce urządzić noc z całą filmową trylogią i hektolitrami niezdrowej pepsi - czas cofnąć się do lat 80-tych :)
Niestety, wciąż nie mamy latających samochodów, deskolotek i samodopasowujących się ubrań, ale są płaskie telewizory, trójwymiarowe reklamy, tablety i wideorozmowy. Wciąż nie udało mi się przejechać DeLoreanem, ale z jednym zrobiłam sobie w tym roku zdjęcie. 
Zastanawiałam się, czy posiadając wehikuł czasu, chciałabym cokolwiek zmienić w mojej przeszłości.. Wymazać wspomnienia, złe chwile, nie dopuścić do pewnych sytuacji.. Otóż nie. Wydaje mi się, że wszystkie przeżycia ukształtowały moją osobowość i chociaż jestem strasznie krucha, to nie żałuję żadnych decyzji, które kiedykolwiek podjęłam. Nie oznacza to, że nie chciałabym mieć możliwości podróżowania w czasie. Omijałabym po prostu te miejsca, w których sama w danym momencie się znajdowałam. Ale gdybym mogła wybrać dowolną destynację i czas... Cholera, lista byłaby naprawdę długa :) 
A jeśli chodzi o przyszłość? Właściwie to nie chcę wiedzieć co będzie. Nadal wierzę, że jeśli czegoś bardzo się pragnie, to w końcu się spełni.. Wciąż wierzę w moc przyciągania dobrych rzeczy. Tylko chyba przydałaby się instrukcja obsługi, bo ewidentnie robię coś nie tak...
Doc Brown ma za to ciekawe przesłanie i dodatkowo pokrzepiające - szczególnie, że właśnie skończył mi się cukier ;) 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz