poniedziałek, 28 września 2015

Jesień


Lubię jesień. Kojarzy mi się z szelestem liści, zapachem dymu z ogniska, grzanym winem i ciepłym kocem. Dzisiaj, po raz pierwszy poczułam jej obecność, kiedy dostrzegłam błyszczącego kasztana leżącego na chodniku. Przypomniałam sobie jak babcia zbierała je za przystankiem, obok starego cmentarza, a następnie pakowała w woreczki i chowała do łóżka. Pamiętam też wszystkie zrobione przeze mnie koślawe koniki, krówki i osiołki, które z niewiadomych przyczyn nie chciały stać prosto. Jechałam dziś samochodem, który wciąż uparcie nie chce się sprzedać i obserwowałam jak wokół zmieniają się kolory. I tylko noga lekko drży na sprzęgle. Wdech, wydech.. nie pomaga. Gdzie można kupić kilogram pewności siebie? Chętnie się dowiem (...)
Chwilowo pozbyłam się gorączki, jednak nadal nie mogę wyzdrowieć. Muszę walczyć. Staram się i czasem odnoszę wrażenie, że los sobie ze mnie kpi. Żegnam się ozięble z antybiotykiem, który zdecydowanie za długo mi towarzyszył. Planuję zastąpić go czosnkiem, jednak zapach nie dla wszystkich mógłby okazać się atrakcyjny i kuszący. Herbata z cytryną  i miodem przyjemnie rozgrzewa od środka. Kot leży tuż obok i cicho mruczy. Ciekawe o czym śni? 
Myślę, że pójdę w jego ślady i po raz kolejny spróbuję dziś zwalczyć bezsenność.


I będę czekać na sny.
I będę czekać na znak.


PS - O książkach już wkrótce.

niedziela, 20 września 2015

Zaraz wracam

Dzisiaj wyjątkowo próbuję pisać, żeby nie myśleć. Zawsze było odwrotnie. Uruchamiałam wszystkie możliwe pokłady wyobraźni, żeby stworzyć coś ciekawego. Tym razem zamykam się w literach, słowach i znakach interpunkcyjnych. Otulam się nimi szczelnie, do granic możliwości. Chciałabym być dla Kogoś domem. Takim przytulnym, pachnącym kawą z tarasem i kominkiem. Miejscem, w którym można czuć się dobrze i bezpiecznie. Nie chcę być mieszkaniem, które jest wynajmowane na jakiś czas. Chciałabym być domem, do którego się tęskni i chce się wracać (...) Próbuję nim być. Mam nadzieję, że potrafię.

Czytam dwie książki na raz, ale żadna z nich nie należy do kategorii tych oszałamiających i pozostawiających trwały ślad gdzieś w środku. Dzisiaj mam przerwę. Może kiedy litery przestaną skakać wrócę. Chwilowo wywieszam karteczkę z napisem 'zaraz wracam'. Głęboko wierzę, że ten 'zaraz' nie potrwa długo. Walczę z gorączką, choć chwilowo jestem na przegranej pozycji. Godzinę temu było 2:0 dla niej. Leków brak, a herbata, choć zaparzałam ją godzinę temu, nadal parzy. Zamiast pożądanej dzisiaj ciszy i bliskości, mam szum rynny za oknem i gryzącego kota. ...a kiedy telefon nie dzwoni, wiem że to Ty.

PS - Z reguły nie należę do osób, które lubią narzekać. Staram się zawsze wyszukiwać jak najwięcej pozytywnych aspektów istnienia. Czasem jednak przychodzi kryzys i bez pytania ładuje się obok, panosząc jak u siebie. Muszę koniecznie pamiętać żeby zamykać drzwi i dokładniej selekcjonować gości. Kryzys nie jest w moim typie.

środa, 2 września 2015

Co ja czytam ?


Czytam wszystko.

Napisy na murach i klatkach schodowych, etykiety na słoikach i butelkach, informacje dla pasażerów w środkach komunikacji, reklamy, które czasem znienacka wyświetlają się kiedy przeglądam artykuły, ulotki ze skrzynki pocztowej, ceny na stoiskach z warzywami, rachunki łącznie z drobnym maczkiem na samym dole.. Ot, takie drobne upośledzenie...

ale...

czytam też między wierszami, czytam szum drzew i śpiew ptaków, czytam szelest traw wysoko w górach, czytam spojrzenia, uśmiechy, milczenie, szepty i dotyk.

Lubię czytać :)

Jeśli ktoś mi powie, że każda godzina jest jednakowa, to nie uwierzę. Mam pewność, że podczas urlopu czas biegnie zupełnie inaczej - dużo szybciej niż zazwyczaj. Myślę, że to zostało specjalnie ukartowane gdzieś tam, na górze (ewentualnie na dole bądź z boku), żebyśmy nie spełniali się za bardzo podczas tych leniwych dni. W każdym razie moje tegoroczne wakacje - mimo zakrzywionej czasoprzestrzeni były niezwykle udane. Gorące, tropikalne powietrze było obecne nawet w Bieszczadach, a gwiazdy po raz kolejny na wyciągnięcie ręki. Jeżeli nie wiesz jak bardzo można tęsknić, odwiedź krainę zieloności, łagodności i dobrych aniołow, a później wróć do domu. Zobaczysz, poczujesz i... będziesz wracał.

Jak już wspomniałam, czas nie jest jednakowy. Bywa bezwzględny i okrutny. Na czytanie było go zdecydowanie za mało. Dobrze, że starczyło chociaż na zatracanie... :) 

34. Magdalena Kawka - Sztuka latania


Właściwie nie chcę pamiętać, że przeczytałam tę książkę. Najchętniej zepchnęłabym to na najdalszy kraniec świadomości, ewentualnie wrzuciłabym wszelkie refleksje i to wielkie WTF?!, które pojawiało się w trakcie lektury do czarnej dziury. Niestety. Jeśli wcześniej wspominałam, że mogę mieć problem podczas spotkania DKK, to tak naprawdę go nie miałam. Teraz mam. Nie mam pojęcia co mnie podkusiło do wypożyczenia owej pozycji. Pewnie okładka, na której widnieje jakiś kojący, wakacyjny widoczek. Głupia ja. Nigdy nie sugerujcie się okładką. To mega wielki i niewybaczalny błąd. Kiedy dotarłam do momentu, w którym główna bohaterka ma dylemat, czy nawiązać romans z żonatym mężczyzną i zastanawiając się, idzie do łóżka z kumplem przyjaciółki, którego nienawidzi uderzyłam głową w ścianę. Został ślad, który będzie mi o tym przypominać. A tak bardzo chciałabym zapomnieć.






35. Dolores Redondo - Niewidzialny strażnik 


Ponieważ po poprzedniej, kiepskiej obyczajówce pozostał paskudny niesmak, postawiłam wszystkie karty na kryminał. Tym razem nie zawiodłam się i jeszcze teraz delektuję się apetyczną treścią. Autorka stworzyła niesamowitą atmosferę, pełną retrospekcji, magii, mroku i ludowych wierzeń. Zagłębiłam się w fabułę tak bardzo, że zignorowałam totalnie poczucie głodu i pragnienia bojąc się, że parę kroków do lodówki wytrąci mnie całkowicie z krainy w której się znalazłam. Główna bohaterka, Amaia, wraca po latach do rodzinnego Elizondo. Jej celem jest odnalezienie mordercy, którego ofiarą padają młode dziewczęta mieszkające w okolicy. Amaia wspomina swoje dzieciństwo, które zdecydowanie nie należało do najłatwiejszych, posiadała bowiem matkę ze skłonnościami psychopatycznymi. Jednocześnie poszukuje zbrodniarza, co wcale nie jest prostym zadaniem, niektórzy bohaterowie są przekonani, iż winę ponosi basajaun - mitologiczny Pan Lasu. Jeśli macie ochotę na naprawdę dobry i nieprzewidywalny kryminał oraz gęsią skórkę na różnych częściach ciała - wybierzcie Niewidzialnego Strażnika. 

Na zakończenie spytam, choć obawiam się, że będzie to pytanie retoryczne - czy ktoś chciałby poprowadzić za mnie Narodowe Czytanie w sobotę? Obawiam się, że zeżre mnie stres, zatem trzymajcie chociaż kciuki żebym potrafiła sobie wyobrazić, że ludzie siedzący poza sceną są kompletnie nadzy. Wiem, że pomaga, przetestowałam ;)

...Jeśli nie wszyscy to chociaż nagi burmistrz.
Może akurat tego dnia wystarczy.