poniedziałek, 5 września 2016

Cała jaskrawość


Zmieniam nieco formę tego miejsca. 
Chciałabym pisać częściej, krócej, a treściwiej. 
Czy się uda? Zobaczymy...


Od momentu gdy byłam tu ostatnio, przeczytałam raptem kilka książek. Trzy kryminały Katarzyny Puzyńskiej, Najgorszego człowieka na świecie Małgorzaty Halber i Sowę córkę piekarza Hłaski. Ponownie. Nie widzę większego sensu w dłuższych recenzjach - Puzyńska jak zwykle świetna, Halber ujmująco dotyka kwestii alkoholizmu i zagubienia w rzeczywistości, natomiast do pana Marka nie potrafię podejść obiektywnie, dlatego napiszę jedynie, iż był to niezwykle przyjemny literacko wieczór. Kilka książek mam rozgrzebanych, zatem o nich już wkrótce i trochę więcej, bo wymagają pewnego słownego zatrzymania.

Pomijając kwestie szpitalne, lato było piękne tego roku. Wrocław, spotkania z pisarzami, spacery donikąd, góry, mgły o poranku i noce przepełnione gwiazdami. Czasami czułam jak pejzaż mnie przenika i niezwykle dobrze było mi w tym współistnieniu.. Zachwyt przybiera różne formy.  Może to być liść, krople deszczu, polna droga, muzyka, obraz, słowa albo drugi człowiek, który istniał równolegle, a linie nagle się zbiegły i zapętliły.. Świadomość, że niegdyś było inaczej zatarła się. Odmienna, a jednocześnie fascynująca egzystencja. Jestem inaczej. Pełniej. 

Odwiedziłam ponownie Muzeum Beksińskiego w Sanoku. Obawiałam się, że powtórna wizyta nie zaowocuje kaskadą emocji, których doświadczyłam kilka lat temu. Na szczęście, pomyliłam się. Istnieje tam pewna siła, która sprawiała, iż musiałam usiąść na posadzce, uspokoić oddech i przeżywać od nowa. Polecam gorąco, bo to jedno z najciekawszych metafizycznych doświadczeń.
W sklepiku nabyłam 'Dzień po dniu kończącego się życia' i wciąż stopniowo dawkuję. Ciekawa jestem filmu 'Ostatnia rodzina'. Zastanawiam się też jaki odbiór będzie wśród ludzi nie znających owej historii. Cóż, trzeba poczekać do końca września. 

Tymczasem jesień zaczyna powoli i nieśmiało otulać. 
Jest dobrze. 
Lepiej. 
Najlepiej.

***

Post Scriptum słowno-muzyczne i tym razem prywatne.

Zdarzyło mi się, że poczułem się na zewnątrz wszystkiego, jakby poza elipsą galaktyki i stamtąd, spoza, ujrzałem jak na tacy całą jaskrawość. - dlatego będę i nie chcę już inaczej.


Wszystkich pozostałych czytających ciepło pozdrawiam 
z zielonego mieszkania w małym, cichym miasteczku...