wtorek, 5 czerwca 2018

Znaleźć w sobie dziecko




19 kwietnia siedziałam w łazience i od niechcenia sikałam na test, a później w oczekiwaniu głaskałam kota i czytałam etykietę z suchego szamponu.  Prawdę mówiąc, początkowo, te dwie kreski nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Była piąta rano, ale jednak... zasnąć już nie mogłam. Leżałam w łóżku słuchając ptaków za oknem i zastanawiając się jak szybko zacznie zmieniać się mój świat. Niemal namacalnie czułam, że coś odchodzi bezpowrotnie. Jeszcze nie wiedziałam jak reagować. Nie wiedziałam też, skąd bierze się ten wielki niepokój, który coraz intensywniej we mnie kiełkuje. Później przyszedł czas na badanie krwi, jedno.. drugie... Coraz bardziej zaczęłam upewniać się, że nie jestem sama. I już nie będę. Na majówkę. pojechałam do Sanoka, gdzie odpuściłam i starałam cieszyć się słońcem, pogodą i Nim. Wreszcie 8 maja, po raz pierwszy, gdzieś na drugim końcu Łodzi, o godzinie 8:20, usłyszałam bicie serca. Myślałam, że mnie to nie wzruszy. Ale kurcze, właśnie wtedy poczułam, że mam pod sercem maleńkiego człowieka. Istotę, która sprawia, że płaczę, śmieję się, zasypiam i sikam częściej niż zwykle. I tak właśnie moje życie zmieniło się i zaczęłam już bardzo poważnie martwić się o milion spraw, które wcześniej nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia. Jeśli ktoś mnie teraz spyta, czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, mogę wreszcie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że tak. Od 8 maja. I od wczoraj też. Z tym, że od drugiego. Bo widziałam już rączki i nóżki. I nos też. A nawet ucho. Są chwile, kiedy wciąż wydaje mi się to niemożliwe. Bo to przecież cud. I powoli zaczynam przechodzić do porządku dziennego nad tym, że ogromnie wkurzają mnie okruszki na blacie i muszę je już teraz, w tej chwili zetrzeć. Nie dziwię się, kiedy łzy zaczynają lecieć mi ciurkiem, bo zobaczyłam reklamę karmy dla psów, albo usłyszałam instrumentalną wersję "Wonderful tonight". Nie ma dla mnie znaczenia również, czy dziecku widać między nogami siusiaka czy nie. Serio. Owszem, będę chciała poznać płeć, ale czy to teraz takie ważne? Ważne, że wyniki badań wychodzą tak dobrze i przestałam mieć straszne bóle brzucha. Ważne, że nie jest mi duszno. Zmieniłam miejsce pracy i mam teraz więcej przestrzeni. Mogę pójść spacerkiem nie martwiąc się, że po drodze trzeba zrobić kilka postojów i mogę nie zdążyć. Czuję się... lekko. Mam dwa serca. Czekają mnie długie wakacje. A później przygoda. Będę mamą. Wiem, że będzie ciężko. Ale naprawdę nie mogę się doczekać. Nawet kiedy teraz to piszę, czuję jak łza spływa w dół. Niech płynie. Jestem szczęśliwa :)


Dzisiaj wklejam tylko okładki ostatnio przeczytanych książek. Być może było ich więcej, nie zawsze udaje się wszystko zapamiętać, bądź zapisać. Aczkolwiek miałam mały zastój czytelniczy, powróciłam bowiem do serialu "Once upon a time" i przeżywam przygody Śnieżki, Emmy, Księcia i Złej Królowej :) Nadrobię! Choć ciągnie mnie nie tylko do nowości, ale i do powrotów. Na pierwszy ogień pójdzie warta przypomnienia, jedna z ukochanych... - Mała Księżniczka :)