sobota, 10 lutego 2018

sentymentalnie

Oglądając Gilmore Girls, zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak żyje się w małych miasteczkach takich jak Stars Hollow. I nagle uderzyła mnie świadomość, że przecież w jednym z nich mieszkam! Może nie jest aż tak małe, ale posiada wiele cech charakterystycznych dla miejsc totalnie nieanonimowych. Cóż, w pewnym stopniu jestem introwertyczna, ale istnienie tutaj jest naprawdę przyjemne i chyba także terapeutyczne i kojące. Idąc ulicą często słyszę "dzień dobry!" lub - w zależności kogo spotykam -"Ojej! Miałam/miałem oddać książki!". Jadąc przez miasto samochodem, znajomy listonosz macha do mnie lub dzwoni na telefon kiedy ma przesyłkę. Pani na ryneczku za darmo wlewa mi do słoika wodę od ogórków, a ta z piekarni poleca najświeższe ciasteczka. Wszędzie jest blisko, dlatego kiedy po raz kolejny nissan odmawia posłuszeństwa, w przeciągu 25 minut dojdę na drugi koniec miasta. Im dłużej o tym myślę, tym więcej znajduję plusów i utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze trafiłam :) Dziś na przykład, podczas spaceru, zupełnie przypadkowo w jednym ze sklepików znalazłam torbę z Totoro. Uwielbiam go! Pamiętam, że oglądając animację mocno się wzruszałam, pozwalając czarnym strumykom z tuszu na spływanie po policzkach.



*****
Olga Drenda - Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji.




Wygląda bardzo niepozornie. Okładkowo, sprawia wrażenie nudnego bądź poważnego i patetycznego kawałka literatury, tymczasem wcale tak nie jest. To wehikuł czasu. Nostalgiczny, pozwalający uwolnić wspomnienia, przywołujący uśmiech. Otóż nagle, ponownie znajdujemy się w Polsce przełomu lat 80 i 90. Przygladamy się jej przez pryzmat przedmiotów, zjawisk i obyczajów. Znów widzimy fotografie z charaktrystyczną, złotą poświatą, meblościanki, kwietniki zajmujące całe ściany, ciężkie zasłony i solidne tapczany. Po raz kolejny stają przed nami na chodnikach kioski, oglądamy pierwsze reklamy, kupujemy na targowiskach legalne pirackie (sic!) składanki z muzyką, a wieczorem z wypiekami na twarzy oglądamy seanse Kaszpirowskiego. Wbrew wszystkiemu to ciekawa podróż. Język, którym posłużyła się autorka jest niezwykle ciepły i przystępny co zdecydowanie poszerza grono odbiorców. Polecam zatem. Powrót do przeszłości bywa bardzo orzeźwiający. A słowo: "duchologia" niezwykle przypadło mi do gustu :)



*****

Ostatnio uwielbiam liski. Naprawdę. Zaczęło się od Lisich Spraw, a później za każdym razem gdy widzę motyw rudych maleństw cieszę się jak dziecko. Podobnie jest z motywem Gorjuss. Ceny produktów jednak wyrzucają z pantofli! Tym dziksza moja satysfakcja, że udało się nabyć bidon w jednym ze sklepów HomeSay 😊

  

  




Mój urlop dobiega końca. Jak to zwykle bywa, z chwilą kiedy złożyłam kartę urlopową, czas niepostrzeżenie i złośliwie przyspieszył. Chciałabym jeszcze trochę rozkoszować się poranną ciszą. Popatrzeć na słońce, które tuż po dwunastej rozświetla myjącego się na fotelu kota. Więcej spacerować. Zagłębiać się w książki wpełzając pod kocyk o dowolnej porze, albo jechać na kawę do nigdziebądź. Wyrzucić zegar. Nie spieszyć się. Być najwłaściwiej.

Może niedługo znów.
Chciałabym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz