poniedziałek, 31 lipca 2017

Nieumiejętność

Próbuję zagoić rany. Podobno czas,  ale nie ma go w żadnej aptece. Wszyscy potrzebują. W tych internetowych również sprawdzałam. Skończyły się zapasy magazynowe. Pustka. Nicość.  Podobno pomaga spokój.. ale chwilowo brak. Mają sprowadzić w najbliższym czasie. By to przyspieszyć wypełniłam kartę urlopową. Tak bardzo potrzebuję wyjechać. Zostawić na jakiś czas to, co tu i teraz. Odłączyć się, by po powrocie spojrzeć na wszystko inaczej. Wyjechać i oddychać lasem, górami oraz śpiewem ptaków o piątej nad ranem, gdy otworzę namiot. Po raz kolejny ukrywam się w książkach. Szeregi liter, wyrazów zdań pochłaniam uciekając od rzeczywistości. Niekiedy, w okolicach 3 nad ranem siadam na parapecie z kubkiem herbaty i słucham nocy. Chciałabym umieć żyć. Chciałabym, żeby chwile szczęścia, które mnie czasem spotykają, nie były jedynie złudzeniami i fatamorganą. Nie pozbędę się kruchości oraz lęku. Mogę jedynie szczelnie otulić je puchem nadziei. Nadziei na co? Na ukojenie. Możliwość swobodnego oddychania. Pozbycie się wyrzutów sumienia. Czasem tak bardzo się staram i gubię siebie. Nie wiem gdzie jestem. Nie wiem kim jestem. Szukam…



‘Wciąż uczę się żyć na własnej skórze
i płacę jak umiem ten dziwny rachunek’


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz