Przyszła zima. Nie należę do osób, które jakoś specjalnie na nią czekały, ale biały puch jest zdecydowanie przyjemniejszym widokiem niż szara breja. Opadające powoli płatki, zawsze przypominają mi Śnieg Przybyszewskiego - pierwszy dramat, który wywarł na mnie tak ogromne wrażenie. Wielka szkoda, że do tej pory dzieła Stanisława nie były wznowione, gdyż bardzo chętnie zostałabym właścicielką kilku z nich. Krzyk stał mi się na przykład bliski, przez tworzenie pracy magisterskiej, nieprzespane noce, godziny spędzone w bibliotece uniwersyteckiej przy mrugającej jarzeniówce, hektolitry kawy, analizowanie opracowań i porównywanie tekstu z obrazem Muncha. Mimo wszystko pozytywnie wspominam tamten czas. Nie wróciłabym do niego, ale było... bardzo intensywnie. Oniryzm zdecydowanie nie przepełniał mojego świata.
Mimo wszystko, obecnie nie jest sennie. Zmęczenie i chęć tworzenia gawry z koca zwalczam realizując się w kuchni. Zapach ziół unoszący się z garnka, piecyka czy znad patelni, to magia w czystej postaci. We wtorek stworzyłam falafele z topinamburem, dzisiaj lasagne ze szpinakiem, za chwilę czas na sałatkę... i pierwszy raz jadłam kaszę gryczaną na zimno z mozarellą i pomidorami. Polecam - jako lunch do pracy sprawdza się wyśmienicie.
Doszła w tym tygodniu jedna książka, którą udało się przeczytać między odcinkami The Killing, dlatego zapraszam na parę słów o niej.. i życzę Wam puchatej zimy. Łagodnej, pełnej słońca
i łaskawej w swojej bieli. :)
Maciej Wasielewski - Jutro przypłynie królowa
Słyszeliście kiedyś o Pitcairn? To wyspa znajdująca się na Oceanie Spokojnym, w Polinezji, a będąca pod jurysdykcją brytyjską. Ma nieco ponad 60 km kwadratowych powierzchni i zamieszkuje ją 50 osób. Pitcairn zostało zasiedlone przez słynnych buntowników z HMS "Bounty". W 1790 roku na bezludną wyspę dotarła część załogi ze statku. Marynarze wiedzieli, że nie mają po co wracać do Wielkiej Brytanii, gdzie byliby sądzeni. Aby uniknąć wymiaru sprawiedliwości, porwali z Tahiti kobiety oraz mężczyzn i osiedlili się na samotnej wyspie. Pitcairn słynie na świecie ze swojego wyjątkowego miodu pszczelego. Uprawiają tam też ziemniaki, banany, pomarańcze, kokosy i ananasy (które miejscowi nazywają jabłkami). Mała społeczność, wspólne radości i troski, bogactwo przyrody - czyżby prawdziwy raj na ziemi? Niestety, wyspa cieszy się również niechlubną przeszłością, którą opisał w swojej książce Maciej Wasielewski. Autor udał się na Pitcairn podając się za antropologa - jako dziennikarz nie miałby szans na pobyt i rozmowy z mieszkańcami. Jego kłamstwo zostało wykryte, dlatego już po 9 dniach musiał opuścić wyspę.
Raj czy piekło?
Czym jest owa niechlubna przeszłość?
Zapraszam do lektury reportażu, a także artykułu :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz