poniedziałek, 15 czerwca 2015

Domofon, wielkie oczy i tygrys

W piątkowy i sobotni wieczór dość burzliwa atmosfera. Zapach siarki unosił się w powietrzu, a pioruny przecinały niebo tworząc fantazyjne wzory. Pięknie było! Tymczasem, zmodernizowałam nieco bloga ofiarując mu miejsce na facebooku. Niech ma :) 

30. Zygmunt Miłoszewski - Domofon 

'Domofon' jest debiutem pisarza i jednocześnie pierwszą jego powieścią, z którą miałam styczność. Nie dosłownie oczywiście, bo nie raz przewijał się przez moje ręce w bibliotece, ale teraz spędziłam z nim trzy noce i trochę lepiej się znamy ;) To chyba nie do końca jest kryminał... Odniosłam wrażenie, że dział z horrorami byłby dla niego lepszym miejscem. W każdym razie, czytając, przypomniał mi się film 'Diabeł' z 2010 roku, gdzie kilka osób uwięzionych w windzie walczy o przetrwanie. Tutaj mamy analogiczną sytuację, z tym że winda jest jedynie epizodem, natomiast więzienie stanowi blok mieszkalny. Poznajemy jego lokatorów, ich życiorysy i mroczne sekrety. Z każdym rozdziałem, coraz bardziej ponure fakty wychodzą na jaw...  Powieść momentami irytująca i denerwująca, ale zdecydowanie posiada magnetyczną siłę przyciągania i ciężko jest o niej zapomnieć. Myślę, że przy najbliższej okazji, sięgnę po kolejną powieść pana Zygmunta. ;)


Po południu trafiłam przez przypadek na film 'Wielkie oczy' i przepadłam.. Ogólnie gra aktorska nie jest powalająca i zachwycająca, a sam obraz momentami dość przewidywalny, natomiast urzekły mnie obrazy i sama postać artystki - Margaret Keane, o której Tim Burton postanowił opowiedzieć szerszej publiczności. Przeczytałam kilka artykułów na jej temat i polecam jeden z nich : ---> klik  Jest to dość smutna historia o niezwykle utalentowanej kobiecie, która stworzyła serię obrazów przedstawiających dziecięce postacie o ogromnych, niepokojacych oczach. Artystka przeszła dość długą drogę od stłamszonej i zniewolonej kobiety do pewnej siebie artystki i z pewnością należy jej się za to podziw i szacunek.. A niektóre obrazy faktycznie hipnotyzują... 




W ramach wieczornego relaksu z kolei, zafundowałam sobie drobną reminescencję. Tym razem padło na... kredki. Iwona K. - jeśli to czytasz, dzięki za pomysł.  Polecam wszystkim kolorowanki antystresowe - genialna zabawa ! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz