niedziela, 8 maja 2016

Marynara i fryzura...

W środę miasto przejęli maturzyści. Bardziej widoczni niż w pozostałe dni. Garnitury i białe bluzki sprawiały, że wszystko wokół wyglądało uroczyście i bardzo dojrzale. Z rozrzewnieniem zaczęłam wspominać własną maturę. Ciepłe dni, bzy przed komisją od których lekko kręciło się w głowie, ogromny stres, spocony długopis ściskany zdecydowanie za mocno i tysiąc pomysłów, z których należało dokonać słusznej selekcji. Indywidualizm zawitał zarówno na pisemnym polskim, jak i nieco później, podczas pisania pracy magisterskiej. Wdzięczny i rozległy temat pozwalający na ucieczkę od schematów, zaprezentowanie jednostki wyjątkowej, często wrażliwej i ujmująco pięknej. Pamiętam kurz na sali gimnastycznej, który wirował w promieniach słońca, pamiętam także ulgę kiedy opuszczałam salę po 5 godzinach i którą odczułam po raz kolejny, gdy byłam zwolniona z ustnego polskiego. Dziś wiem, że z pewnością udałoby mi się poprawić wynik z angielskiego, natomiast jeśli chodzi o matematykę, mam obawy, że wciąż mogłabym nie być w pełni dojrzała ;)



Uwielbiam maj. Mimo, że nadwyrężyłam kręgosłup i siedzę otoczona poduszkami, to i tak jest cudnie i niech tak będzie jak najdłużej. Wzruszam się obserwując ptaki, a kiedy widzę zieloność trawników gdzieniegdzie upstrzoną żółtymi mleczami, mam ochotę zatańczyć boso i wchłaniać chlorofil wraz ze szczęściem wszelkimi możliwymi sposobami. Może być przez skórę, albo w postaci drinków :)

Marek Krajewski, Jerzy Kawecki - Umarli mają głos


Marek Krajewski pisząc swoje kryminały, niejednokrotnie prosił o fachową pomoc Jerzego Kaweckiego. Ten wybitny patolog jak nikt inny potrafił dojrzeć mechanizmy zbrodni i wyjaśnić je za pomocą niezwykle wnikliwej obserwacji podczas wykonywanej pracy. Książka którą wspólnie stworzyli, opiera się na wspomnieniach doktora. Mamy zatem dwanaście opowieści znad stołu sekcyjnego. Niektóre fascynujące, inne przerażające, są i odrobinę zabawne, mimo że tematyka dość grobowa. Po przeczytaniu książki tylko utwierdziłam się w przekonaniu, ze chętnie zobaczyłabym sekcję zwłok. Ewentualnie operację. Opis cięcia lub obserwowanie go w serialach kryminalnych bądź medycznych zawsze wydawał mi się niezwykle fascynujący. Mogłam być lekarzem. Zostałam bibliotekarką. Pieprzona chemia ;)  W każdym razie, zbiór opowiadań został nominowany w Plebiscycie Książka Roku 2015 portalu lubimyczytać.pl w kategorii Literatura faktu. Zdecydowanie zasłużona nominacja. Poza tym ocena 7,13 mówi sama za siebie. To tak samo jak z filmami na yotube. Wiadomo, że powyżej 7 trafiamy na warte grzechu perełki. Zgrzeszcie koniecznie ;)

Aleksandra Zaprutko-Janicka - Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania


Istnieje wiele dzieł literackich traktujących o II wojnie światowej. Książki historyczne skrupulatnie opisujące poszczególne działania wojenne, czy też wspomnienia i pamiętniki osób, które ukrywały się, bądź doświadczyły tragicznych wydarzeń. Tutaj mamy wszystkiego po trochu plus bardzo istotny bonus. Przypatrujemy się wojnie od kuchni jak mówi tytuł i to bardzo dosłownie. W książce znajdziemy zarówno opisy poszczególnych produktów dostępnych na kartki, ale także wspomnienia osób, które owe produkty spożywały, bądź sprzedawały; zasady funkcjonowania czarnego rynku i ryzyko jakie się z tym wiązało; zajrzymy do lokali gastronomicznych, domowych ogródków, a przede wszystkim poznamy ogromną ilość przepisów powstałych dzięki niezwykłej zaradności Polek. Dzieło niesamowite i niezwykle szczegółowe, a dodatkowo napisane bardzo przystępnym językiem i opatrzone fotografiami obrazującymi wojenny, kulinarny świat. Warto!



Dziewczyny do wzięcia (1972, Polska)



Podejrzewam, że mało jest osób, które owej produkcji nie widziały. Film emitowany był w telewizji dość często, a ponieważ nie jest długi, idealnie i z gracją zapełniał luki programowe. Zawsze oglądam go z sentymentem i rozrzewnieniem, mimo że nigdy nie jechałam ze wsi do Warszawy w poszukiwaniu męża. Film nie zachęca także do kremu sułtańskiego. Natomiast jest niezwykle ciepłą historią pełną dziecięcej naiwności i ufności wobec świata. Za pomocą gry aktorskiej szczególnie urzekły mnie tytułowe bohaterki, w role których wcieliły się Ewa Szykulska, Ewa Pielach Mierzyńska, oraz Regina Regulska. To jeden z tych filmów, do których lubię wracać. Pamiętajcie tylko, że po obejrzeniu ciężko wyrzucić z głowy 'Pieski małe dwa..' ;)

    Ma Ma (2015, Hiszpania)



Nie przypominam sobie filmu, w którym Penelope Cruz wypadłaby źle. Uważam, że jest to wręcz. niemożliwe. Aktorka jest tak wielowymiarowa i naturalna, że z łatwością dopasowuje się do powierzanych jej ról i robi to znakomicie. Grana przez nią główna bohaterka, dowiaduje się, że ma raka. Jednak nie jest to film o umieraniu. Traktuje on o życiu i jego najpiękniejszych aspektach. To wzruszający obraz, który polecam wszystkim, bez względu na posiadany stopień wrażliwości. Hiszpańskie produkcje mają w sobie dużo magii. Nie wiem czy to kwestia języka, sposobu przedstawiania historii czy też ujęć, ale niech ta magia trwa.

Dużo ostatnio odkrywam muzyki. Są to zarówno brzmienia lekkie, akustyczne jak i elektroniczne czy symfoniczne. Dzisiaj dodaję tutaj Organka, którego wersja 'Zaopiekuj się mną' rozwala na cząsteczki oraz Konobę i Lilly Hates Roses. I korzystajcie z maja. Takiego jak ten, już więcej nie będzie :)










2 komentarze:

  1. Z książkami trafiłaś w mój gust:) Zapisuję na liście do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń