sobota, 20 czerwca 2015

Noce wśród książek i śnieżne zadymki




Myślę, że każdy z nas ma marzenie dotyczące miejsca, w którym chciałby spędzić noc. Dla jednych jest to plaża na Jamajce, dla innych nawiedzony dom, lawendowe pole, mała afrykańska chatka lub opuszczony autobus na Alasce. Na mojej liście marzeń znajduje się kilka ciekawych punktów, a jeden z nich właśnie się zrealizował. Z piątku na sobotę nocowałam w bibliotece :) Oczywiście nie odbyło się to na zasadzie: "Hura, rzucam wszystko łapię śpiwór i lecę spać między regałami!" - musiał być jakiś dobry pretekst. Indiańska nocka zuchów nadawała się wręcz idealnie :) Dziewięcioro urwisów w pióropuszach to motyw dość łatwy do ogarnięcia, ale niektórzy mówiąc - krzyczeli, a ilość decybeli przerastała najśmielsze normy ;) Poza tym, było całkiem śmiesznie. Liczyłam trochę, że uda mi się zaobserwować podobną sytuację jak w filmie 'Joy of books', ale niestety - bez szans :)

         


Moje legowisko wyglądało za to całkiem ciekawie :








Dziś natomiast, spędziłam niezwykle oniryczny dzień - przysypiałam co kilkanaście minut ;) Mimo to, udało mi się ugotować pyszny makaron z kurczakiem, suszonymi pomidorami i żółtą pastą curry, oraz przeczytać książkę Lauren Myracle, Maureen Johnson i Johna Greena  - W śnieżną noc (31).

W czerwcu.
Zupełnie nielogicznie ;) 

W każdym razie okazało się, że jest ona źle zaklasyfikowana, ponieważ stanowi trzy dość obszerne opowiadania dla młodzieży, a nie dorosłych. Opowiadania są ze sobą ściśle powiązane - wszystkie rozgrywają się w tym samym miasteczku i dotyczą grupy osób z tej samej szkoły. Mimo wszystko, polecam droga młodzieży, gdyż czytając, czujemy zapach choinki, pierników i ciasteczek, razem z bohaterami marzniemy podczas śnieżnej zamieci oraz przeżywamy pierwsze rozterki miłosne. Nie jest to lektura wielce ambitna, ale czy tylko takie czytać należy ? Nie! Przyznam jednak, że momentami, klimatem przypominała 'Śnieg' Przybyszewskiego, który uwielbiam. Następnym razem, na zimową opowieść zdecyduję się chyba jednak w innym terminie, a teraz zdecydowanie nadszedł czas, by rozgrzać się aromatycznym earl greyem :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Domofon, wielkie oczy i tygrys

W piątkowy i sobotni wieczór dość burzliwa atmosfera. Zapach siarki unosił się w powietrzu, a pioruny przecinały niebo tworząc fantazyjne wzory. Pięknie było! Tymczasem, zmodernizowałam nieco bloga ofiarując mu miejsce na facebooku. Niech ma :) 

30. Zygmunt Miłoszewski - Domofon 

'Domofon' jest debiutem pisarza i jednocześnie pierwszą jego powieścią, z którą miałam styczność. Nie dosłownie oczywiście, bo nie raz przewijał się przez moje ręce w bibliotece, ale teraz spędziłam z nim trzy noce i trochę lepiej się znamy ;) To chyba nie do końca jest kryminał... Odniosłam wrażenie, że dział z horrorami byłby dla niego lepszym miejscem. W każdym razie, czytając, przypomniał mi się film 'Diabeł' z 2010 roku, gdzie kilka osób uwięzionych w windzie walczy o przetrwanie. Tutaj mamy analogiczną sytuację, z tym że winda jest jedynie epizodem, natomiast więzienie stanowi blok mieszkalny. Poznajemy jego lokatorów, ich życiorysy i mroczne sekrety. Z każdym rozdziałem, coraz bardziej ponure fakty wychodzą na jaw...  Powieść momentami irytująca i denerwująca, ale zdecydowanie posiada magnetyczną siłę przyciągania i ciężko jest o niej zapomnieć. Myślę, że przy najbliższej okazji, sięgnę po kolejną powieść pana Zygmunta. ;)


Po południu trafiłam przez przypadek na film 'Wielkie oczy' i przepadłam.. Ogólnie gra aktorska nie jest powalająca i zachwycająca, a sam obraz momentami dość przewidywalny, natomiast urzekły mnie obrazy i sama postać artystki - Margaret Keane, o której Tim Burton postanowił opowiedzieć szerszej publiczności. Przeczytałam kilka artykułów na jej temat i polecam jeden z nich : ---> klik  Jest to dość smutna historia o niezwykle utalentowanej kobiecie, która stworzyła serię obrazów przedstawiających dziecięce postacie o ogromnych, niepokojacych oczach. Artystka przeszła dość długą drogę od stłamszonej i zniewolonej kobiety do pewnej siebie artystki i z pewnością należy jej się za to podziw i szacunek.. A niektóre obrazy faktycznie hipnotyzują... 




W ramach wieczornego relaksu z kolei, zafundowałam sobie drobną reminescencję. Tym razem padło na... kredki. Iwona K. - jeśli to czytasz, dzięki za pomysł.  Polecam wszystkim kolorowanki antystresowe - genialna zabawa ! :)


niedziela, 7 czerwca 2015

nie-realnie


Raz w miesiącu zawsze boli mnie głowa. Jest to ból dotkliwy, nieprzyjemny i odporny na wszelkie tabletki. Pomyślałam sobie, że skoro przez większość czasu żyję w świecie odrealnionym, musi to mieć jakąś cenę. Ten ból to po prostu rzeczywistość ;)

Zastanawiam się też dlaczego niektórym tak ciężko zrozumieć, że można robić coś tylko dla siebie. Intrygują mnie pytania : Dla kogo tak się wystroiłaś? lub : Chce Ci się gotować tylko dla siebie? Wychodzi na to, że kiedy mieszkam sama powinnam chodzić w worku pokutnym i jeść suchary ;) Dlaczego mam traktować siebie gorzej ? Proste, niedzielne pytanie bez odpowiedzi.. A dzisiejszy kurczak z miodem, cynamonem i chilli był naprawdę genialny ;]

Powieści które przeczytałam, w pewien sposób są do siebie podobne. Łączy je zamiłowanie bohaterów do książek.

28. Rowan Coleman - Szczęśliwy dom złamanych serc 


Książka leżała na samym wierzchu obok biurka w bibliotece dla dorosłych. Nazywamy ją tak, aby odróżnić od biblioteki dla dzieci, która znajduje się w tym samym budynku. Kiedy się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że ja z kolei pracuję w bibliotece dla każdego ;) Wracając jednak do książki - pierwsze na co zwróciłam uwagę to wydawnictwo. Uwielbiam Zwierciadło :) Jest to powieść, która nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale właśnie w tego typu literaturę chciałam zanurzyć się przed snem. Główna bohaterka Ellen, od roku żyje w żałobie po stracie męża, który zginął w wypadku samochodowym. Dodatkowo cierpi na agorafobię i opuszczenie domu wydaje jej się niemożliwe. Aby podreperować budżet postanawia wynająć kilka pokoi w swoim domu. I tak pod jej dach trafia Matt, felietonista frywolnego magazynu 'Bang it!', Sabine, której relacje z mężem pozostawiają wiele do życzenia, oraz Allegra, ekcentryczna pisarka romansów historycznych, które Ellen redaguje i jednocześnie jest ich wielką fanką. Warto zapoznać się z losami Ellen, jej syna Charliego i pozostałych bohaterów. Muszę jednak ostrzec, że książkę czyta się niebywale szybko, dlatego profilaktycznie warto mieć pod ręką jakieś inne czytadło ;)

29. Neil Gaiman - Ocean na końcu drogi

Neil Gaiman to dla mnie Tim Burton literatury. Uwielbiam jego surrealistyczne historie. Pisarz nieustannie udowadnia nam, że świat dziecka jest skomplikowany i bogaty w elementy niedostępne dla innych. Obawiam się, że książki Neila mogą być niezrozumiałe dla osób, które stały się całkiem dorosłe ;) Główny bohater 'Oceanu...' to mężczyzna wracający pamięcią do czasów, gdy miał siedem lat. Widzimy chłopca nieśmiałego i zamkniętego w sobie, który odnajduje ukojenie w książkach. Pewnego dnia, na jego drodze staje dziwna dziewczynka, Lettie, która uważa, że staw za jej domem to ocean :
To nie jest staw, ile razy mam ci tłumaczyć. To ocean! No przypatrz się. Nie? Nie widzisz. Zamknij oczy. Otwórz. Popatrz jeszcze raz. Ocean, prawda?

Od tego momentu już nic nie będzie takie samo. Jak w każdej powieści Gaimana, tak i tutaj mamy do czynienia z magią i istotami nadprzyrodzonymi. Zacierają się granice pomiędzy jawą, a snem. Całości dopełnia bardzo sugestywny cytat Maurice’a Sendaka: Bardzo dokładnie pamiętam swoje dzieciństwo… Wiedziałem wówczas straszne rzeczy. Ale wiedziałem też, że nie mogę pozwolić, by dorośli zorientowali się, że wiem. To by ich przeraziło. 
Z punktu widzenia osoby patrzącej realistycznie to zapewne smutna powieść o chłopcu, dla którego rodzice nie mieli czasu.. Jeśli zapomnimy jednak o tym co rzeczywiste, dostrzeżemy niezwykłe przygody i barwne postaci, które na długo pozostaną w naszej pamięci :)

PS - Pierwszy raz pisałam w parku - całkiem tu przyjemnie, pomijając fakt, że szachiści przegonili mnie z ławeczki ze stoliczkiem. No dobrze, narysowana tam jest szachownica, zatem mieli przewagę nad moim małym notebookiem, który średnio tam pasował :)





środa, 3 czerwca 2015

Dzieciństwo i szaleństwo


     W weekend odbyły się dni mojego miasta. Ogólnie nie przepadam za tego typu imprezami, chyba że faktycznie gra ktoś godny uwagi, ewentualnie zapewnione są jakieś mega atrakcje. Tym razem przeniosłam się do czasów dzieciństwa. Co najmniej pół godziny spędziłam gapiąc się na DeLoreana. Stanęły mi przed oczami te wszystkie chwile, kiedy oglądałam 'Powrót do przyszłości' : jakieś lato i otwarty balkon, zima, moja gorączka i sok z kiszonej kapusty, dziecięce zadurzenie w Michaelu J. Foxie.. Uwielbiałam ten film, a kasety VHS na których był nagrany zjechałam do granic możliwości. ...i pomyśleć, że mamy 2015 rok - a gdzie moja deskolotka ja się pytam ? ;)


W poniedziałek z kolei był Dzień Dziecka.. Siedząc w pracy dokonałam małej reminescencji książkowej. Najbardziej urzekły mnie w dzieciństwie trzy pozycje : 

1. Mała Księżniczka - pamiętam, że czytając, odczuwałam niesamowitą empatię w stosunku do Sary, a jednocześnie wielkie oburzenie tym, jak była traktowana. Wtedy chyba pierwszy raz zetknęłam się z niesprawiedliwością wynikającą z braku pieniędzy. Nigdy tego nie rozumiałam i nadal nie rozumiem. 

2. Tajemniczy ogród - Chciałam być Mary. Chciałam myszkować po ogromnym, wiktoriańskim domu i poznać chłopca pachnącego wiatrem. Pamiętam, że książkę czytałam siedząc na drzewie i rozglądałam się po okolicy zastanawiając, czy gdzieś w pobliżu nie znajduje się ogród, którego dawno nikt nie odwiedzał..;)


3. Kwiat kalafiora - książkę kupiłam podczas wycieczki do zoo. Przy wejściu znajdował się straganik, na którym spośród wielu, wypatrzyłam właśnie tę, która na okładce miała uśmiechniętą Gabrysię. Zakochałam się w rodzinie Borejków. Utożsamiałam się z Natalią, razem z nimi przeżywałam wzloty i upadki. 


Ostatnio jednak przeczytałam powieść autobiograficzną, która z pewnością jest dość wstrząsająca, ale jednocześnie pouczająca i dająca jakąś niesamowitą, wewnętrzną siłę.

27. Elyn R. Saks - Schizofrenia. Moja droga przez szaleństwo. 



Życie Elyn z pewnością nie należało do najłatwiejszych. Szepty w głowie pojawiły się dość wcześnie, kiedy była jeszcze nastolatką. Zaczęło się dość niewinnie - wydawało się, że domy do niej mówią. Później jednak objawy zaczęły się nasilać. Kosmici, przeświadczenie o tym, że nie zasługuje na nic, liczne halucynacje i omamy, kolejne, męczące pobyty w szpitalach psychiatrycznych. Elyn miała wolę walki. Chciała studiować i być normalną osobą. Walczyła o siebie i ocalenie osobowości. Dodatkowym atutem książki, jest bardzo przystępny język oraz fakt, iż autorka objaśniała znaczenie terminów medycznych, które dla przeciętnego człowieka mogą być nie do końca zrozumiałe.

Kilka recenzji zaczerpniętych z tyłu okładki, które doskonale oddają klimat książki: 

„Książka jest zapisem wspomnień i refleksji potwierdzających, że osoba cierpiąca na psychozy dzięki lekom, psychoanalizie i odpowiedniemu wsparciu, może wieść twórcze życie, nawiązywać przyjaźnie i odnaleźć miłość”.
Oliver Sachs, autor książki Przebudzenia

„Ta znakomita opowieść o życiu skłania do refleksji i schlebia wyszukanym gustom. Czytając ją, można się delektować”.
Leo Rangell, prezes Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego

„Książkę powinien przeczytać każdy, kto interesuje się chorobami psychicznymi i ich leczeniem, niezwykłymi biografiami lub po prostu dobrą literaturą”.
Robert Michels, wykładowca medycyny i psychiatrii
Uniwersytetu Cornella

„Odważna, śmiała, poruszająca, do bólu szczera i inspirująca relacja z trwającej całe życie walki z demonami”.
Dilip V. Jeste, wykładowca psychiatrii i neurologii Uniwersytetu Kalifornijskiego